Minister infrastruktury wydał dziś rozporządzenie nakazujące kandydatom na prawo jazdy stawienie się na egzamin ze świadkiem. Nowe przepisy mają w założeniu zmniejszyć liczbę odwołań od wyniku egzaminu.
Wraz ze wzrostem cen benzyny spowodowanym wojną w Ukrainie pogorszyła się rentowność ośrodków egzaminacyjnych. Niektóre już wcześniej funkcjonowały na granicy opłacalności, o czym pisaliśmy w artykule Prawo jazdy – samorządowcy chcą, by zdający płacili ponad 200 zł za egzamin. Presja na egzaminatorów by jak najszybciej kończyć egzamin doprowadziła do sytuacji, gdy w niektórych WORD-ach z placu wyjeżdża tylko co piąty kandydat na prawo jazdy. Prym wiodą ośrodki egzaminacyjne, których pojazdy wyposażone są jedynie w dwie wymagane przepisami kamery: skierowaną do przodu i na deskę rozdzielczą. W takim przypadku egzaminator ma większą swobodę stosowania nieczystych zagrań.
Wzrost liczby prób szybkiego przerwania egzaminu w celu zaoszczędzenia paliwa pociągnął za sobą lawinę skarg na egzaminatorów. Kursanci widzą, że próbuje się ich oszukać i nie zgadzają się z takimi praktykami. Odpowiedzią na (uzasadnione i nieuzasadnione) skargi ma być obowiązek stawiania się na egzamin ze świadkiem. Będzie on jechał na tylnym siedzeniu i w milczeniu, bez podpowiadania, obserwował przebieg egzaminu. Świadek nie będzie musiał posiadać prawa jazdy ale naturalnie jego ewentualne zeznania będą w przypadku posiadania uprawnień bardziej wiarygodne. Do tej pory w egzaminie mógł uczestniczyć jedynie instruktor szkoły jazdy, ale taka usługa wiązała się z dodatkową opłatą. Nowe przepisy wchodzą w życie z początkiem czerwca. Pozostaje jeszcze pytanie, jak na rozporządzenie ministra zareagują egzaminatorzy, którzy są tradycyjne niechętni wobec wszelkich prób nadzorowania ich pracy?
źródło: www.gov.pl/web/infrastruktura